Akcja: Nie kradnij zdjęć!


sobota, 24 lipca 2010

Łaaaahaaa!

Dopiero dzisiaj dałem radę się pozbierać po wczorajszych przeżyciach. Już dostaliśmy kolację, już zjadłem i poszedłem spokojnie pobobczyć, kiedy wyciągnęła mnie z domu i wsadziła do takiego małego pudełka, które się kolebie. potem kołysało, warczało, turkotało, no było okropnie. W końcu się uspokoiło, otworzyła daszek i doszły do mnie strasznie skomplikowane zapachy, takie, które już kiedyś wąchałem, bardzo niepokojące. Byli obcy ludzie i były jakieś obce stworzenia, inaczej pachnące niż świnki, ale nie ludzie. Ludzie mówili do nich
"Moja kochana, połóż się grzecznie" albo "Dobry pies, dobry".
W końcu wyjęła mnie z pudełka i wzięła na kolana. I wtedy przyszła jakaś Inna Ludzia, ubrana na biało i robiła okropne rzeczy: nakapała mi do oczu, świeciła mi lampkami, potem nawet dotykała takim czymś, co piszczało tak okropnie, jak nadlatujący ptak, że aż musiałem ostrzegawczo zaturkotać. W końcu Ta W Białym powiedziała, że mam śliczne różowe oczka, że dobrze widzę (jakbym sam nie wiedział!), że one są bardziej wrażliwe na światło niż innych świnek, tych co mają ciemne oczy i że powinniśmy przyjść znowu na kontrolę z dziesięć miesięcy. Nie wiem, ile to jest, ale pewnie bardzo długo.
W końcu dostałem ogórka i wróciłem do pudełka, a MOJA zrobiła się zadowolona i znowu czymś warczącym i podskakującym wróciliśmy do domu. Byłem taki zmęczony! Ale musiałem sprawdzić, czy przez ten czas Świr gdzieś nie zniknął, więc poszedłem zobaczyć, powymyślaliśmy sobie dla wprawy, a potem położyłem się spać.


Ps. Podziękowania dla P. dr. Oliwii Łobaczewskiej - jest zawsze bardzo miła i delikatna, kiedy ogląda Pontusową zaćmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz