Akcja: Nie kradnij zdjęć!


środa, 26 czerwca 2013

Delirka

Moja Duża oszalała.
Najpierw nas wywiozła niewiadomogdzie i tak się tym strasznie zdenerwowałem, że w ogóle nie chciałem z nią gadać, kiedy wróciliśmy. Podobno wyjeżdżała i musiała znaleźć dla nas opiekunkę. Nie powiem, ta opiekunka jest ok, nawet jakbym ją kiedyś już widział, ale w cudzym domu? Co to za porządki. Mieszka się tam, gdzie się mieszka, a nie tłucze się gdzieś po piętrach. Więc potem przez trzy tygodnie na znak protestu nie wchodziłem na półkę. Hihihihi i słyszałem, jak się martwi i opowiada i pisze o tym, że co też się stało, że ja się tak zachowuję? Ma za swoje, następnym razem się zastanowi, czy tak można. Niech siedzi na kanapie i do nas gada, to lubię.

A potem, dajcie spokój...

My dwoje jesteśmy biali (Tola ma jakieś łatki, ale prawie nie widać). No to chyba powinno być dosyć. Tymczasem zamieszkali u nas dwaj całkiem biali smarkaci chłopcy. Jazgocze toto, pręty gryzie, noskami do mnie się wyrywa, ale ja się z byle kim nie zadaję. O, teraz ich puściła na spacer i mi smrodzą pod drzwiami i na pewno wyżerają z miski ! Gadają przy tym bez przerwy i biegają szybciutko na takich wyprostowanych sztywnych nóżkach, żaden brzuch im się po podłodze nie wlecze, ani co innego, jak się któryś rozpędzi i wybiegnie na podłogę, to się ślizga i na tyłku jedzie.
 
Do tego wszystkiego wczoraj wróciła skądś z szeleszczącym pudełkiem. Jak słychać takie nerwowe drapanie, to wiadomo, przywlokła jakieś smarkate. Patrzę - wyporządza następną klatkę, otwiera to pudełko i wypuszcza - kogo??? dwóch białych smarkaczy! No ja piórkuję, jakem Pontus Biały i lokaty!
Sześć białych świń (no, jedna w łaty), pięć par różowych oczu, sześć różowych nosów w jednym domu!
Najlepsze, że w przyszłym tygodniu przywlecze nam jeszcze białe myszy! Nie wiem ile i jakie, poza tym, że białe. Z różowymi oczami i nosami.

Jak przyjdzie jakiś porządny gość, i się rozejrzy po kątach, to pomyśli, że czegoś mu dosypała do herbaty...

A przecież to Ja, Ja - Pontus Biały jestem wyjątkowy!



No i nie wspomnę, że mi trawę wyżerają. Pffff