Akcja: Nie kradnij zdjęć!


poniedziałek, 1 grudnia 2014

O czym nie opowiem

Nie opowiem o tym, że
latem były u nas tłumy.
Samiczek.


No bo czuliśmy się nieco przytłoczeni, jak widać...
Nawet, jeśli tylko biegały sobie tak:
to zawsze jednak były to zmasowane samiczki...

Wtedy mówiliśmy sobie tak - "Staaary, co ty, będziesz się smarkulami interesował?" . No i jakoś szlo, zwłaszcza, że było gorąco.

Były:

Rita 
Telma
 Pepita i Carmela
Elwira
Negrita
i
 Rosita
Po drodze jeszcze odwiedziła nas Willow, 


a potem przyjechała Elza. I została na dłużej, więc to będzie temat na następną historię.


sobota, 28 czerwca 2014

Świnki bywają drapieżne

Strasznie długo nie pisałem, ale właściwie nie było o czym, bo z Jantarem życie jest w sumie dość monotonne - rano wrzeszczy, że chce jeść, potem je, potem się kładzie na środku i śpi, potem znowu je.  Od czasu do czasu odpyskuje, więc muszę go postawić do pionu, wtedy jest jakby więcej ruchu, bo się trochę ganiamy. Skubany potrafi już wejść na półkę i nawet tam sypia!
Duża mówiła, że ma strasznie dużo spraw do załatwienia, stale jej nie było, albo siedziała i dopuszczała mnie do komputera.
Tymczasem:
Pojawiali się różni goście. Dwaj tacy przyjechali i gadali głośno do nas i do dziewczyn. Jeden nazywa się Milord i jest duży i grubym głosem gada, a drugi jest mniejszy i uwielbia się układać na plecach. 




Nie wspominałem, że Iker - Białas - znalazł świetny dom z małżonką i jest teraz wielki jak biały słoń? To wspominam! 
Dziewczęta - Bianka i Sroka - mieszkały sobie razem, ale Sroka musiała mieć operację i po tej operacji się pokłóciły i już były osobno.  Bianka taka milutka, za to Sroka - kawal zołzy.



 

 Bianka pojechała podobno do koleżanki, Perełki, która ja czasami skubie po pupie, a Bianka wtedy krzyczy.  
Dowiedziałem się też, że umarł Fagot, taki miły świń, z którym się kiedyś spotkaliśmy i był sympatyczny i taki spokojny i umarł na to samo, na co i ja chorowałem, to się nazywa grzybica i jest bardzo paskudną chorobą.



I ponieważ kolega Fagota, Tenzing, został sam, to pojechała do niego Sroka. No i wszystko było świetnie, cieszyli się wszyscy, zwłaszcza nasza Duża, bo mogła pojechać na wakacje, a tymczasem  Sroka pokazała, że świnki potrafią być drapieżne. I biedny Tenzing wygląda teraz tak:

 
Więc Sroka pewnie do nas wróci... 
Lubię ją, ale Jantar się trochę boi.
No i na razie klatki zajęte, bo mamy takich dwóch, Fiodora i Norwida, na wakacjach, a poza tym, zawsze się może znaleźć jakaś bida do umieszczenia w kącie u naszej Dużej. Już jej wybaczyliśmy, że jak sama pojechała, to nas wysłała do Milorda i Kudłatego, bo było miło - gadaliśmy sobie przez przejście, to fajne są chłopaki, nie wiem, dlaczego nikt ich nie chce? Może dlatego, że są za mało drapieżni? Musze powiedzieć Milordowi, żeby zaczął gryźć - wtedy na pewno ktoś ich zechce!

czwartek, 10 kwietnia 2014

Mam koleżkę!

Nie znalazłem Toli.
Nie wiem, gdzie się podziała.

I nie umarła, bo jak umarł taki mały niedawno, to wiedziałem, wszyscy wiedzieliśmy, że coś z nim nie tak i że umarł.

To ja myślę, że ona poszła mi trawę wyjadać na tej łące, cośmy razem wyjadali. Ale ja ją jeszcze tam kiedyś dopadnę!

No ale z tego wszystkiego zrobiło mi się strasznie smutno i źle. Ani jeść, ani biegać, no bo jak? Samemu? 
Potem to nie bardzo pamiętam, co się działo, bo znowu znalazłem się w tym miejscu, gdzie chodzą w fioletowych ubrankach i takie miłe panie robią takie nieprzyjemne rzeczy. Leżałem, miałem w łapce rurkę, dawali mi jakieś paskudztwa, jeść dostawałem papkę, bo nie miałem siły gryźć, no cos okropnego.
Zapoznałem się tam tylko z takim jednym śmiesznym, co tam mieszka - mówią o nim Paputek, krzywo chodzi i gada cienko, ale jest miły.


W końcu wróciłem do domu. Było jakoś inaczej, dostawałem strasznie dużo różnych papek i kropelek, po których było mi okropnie. I stale nie mogłem sie zdecydować - czy idę szukać Toli na tej łące, czy jeszcze zobaczę, czy tutaj nie ma czegoś ciekawego. Podobno trzema łapami byłem już po tamtej stronie, ale mnie złapały i przytrzymały.

O, tak wyglądałem:



Przyszedł ten Duży, u którego kiedyś mieszkałem i mówi: "Pontus, zdziadziałeś!" No macie pojęcie?!

Kiedy już byłem w miarę zdrowy, ale nie chciało mi się nic w ogóle, to ten Duzy przyszedł z jakimś koleżką. Trochę jest pokraczny i  okropnie głośno gada i dużo, ale w sumie miły gość. Pokazałem mu, kto tu rządzi i zdecydowałem, że może ze mną mieszkać. Nazywa się Jantar, kiedy się go zawoła po imieniu, to zaraz leci i pyta Dużą: "Co masz, co dasz?? No co???" To ja też lecę za nim, bo w sumie, dlaczego nie?

Nawet spaliśmy w jednym kapciu!


Ale teraz juz sobie normalnie mieszkamy, w porządnej klatce z podwórkiem, jak zawsze.


Duża widzę, że zadowolona, podtyka nam stale jakieś pyszne rzeczy, dzisiaj przyjechały pyszne ziółka, ale i sałata rzymska i trawka jest! MMMMmmmmmm nommmm :-) No bo co zrobić, świnka nie powinna sama mieszkać, bo się jej robi nudno i nic się nie chce.

Właśnie mamy takiego gościa, nazywa się Roger, sympatyczny facet, młodszy ode mnie, a nie umie chodzić, bo nikt z nim nie mieszkał. Jutro wyjeżdża.


Przez jakiś czas był też u nas taki jeden szczaw wystraszony, Strzałek, ale pojechał sobie, podobno mieszka daleko i z dziewczyną.



Więc teraz zostajemy we czwórkę - my, dwaj koledzy z podwórka i dziewczyny - Sroka i Bianka.



Zobaczymy, jak teraz będzie - nie wiem, lepiej, gorzej? Inaczej. Bez Toli - ale z Jantarem. 

piątek, 31 stycznia 2014

Nie ma Toli?

No co jest?
Nie ma Toli.
Nie ma i nie ma.
Rano pojechała i nie wraca.

Siedzę i nie chce mi się jeść samemu. Pytałem, ale Duża nie odpowiada. Siedzi w kącie i wzdycha.
O, wczoraj sobie tak chodziliśmy od miski do miski:






 A dzisiaj Duża rano ją wzięła, zabrała i poszła. I wróciła bez Toli.
Co ja teraz zrobię?
Tola?
Oj, oj, oj, oj, oj...

Moja śliczna...