Akcja: Nie kradnij zdjęć!


niedziela, 13 lutego 2011

Kochanego ciałka nigdy za wiele

Znowu byliśmy u tej miłej Pani, która świetnie obcina pazurki, dużo lepiej niż nasza Duża. No, gdyby jeszcze uszu nie czyściła, a ona chyba lubi te moje uszy... I się jej mówi, że czyszczone, że parafina, a ona swoje - wacik i się dobiera.
Ale jak już obcięła pazurki, obejrzała nas i obmacała, Toli przycięła futro tam gdzie lubię wąchać - to Nasza mówi, że może by nas zważyć.
Tam mają takie duże płaskie, co pachnie okropnie dziwnie i niepokojąco, na to kładą papier, ale nigdy nie zdążę zjeść, co najwyżej poszarpać. To się nazywa waga.
No jak mnie położyły to mówią - dobrze, 1200 g, tyle co przedtem, a potem wzięły Tolę i w krzyk. Tysiąc sto! No niemożliwe! W dwa miesiące przytyła dwadzieścia deko!
Zaczęły rozmawiać, jak nas - nie mylę się - odchudzić!!! Czego nam nie dawać i ile!
I ta pani w zielonym mówi do Naszej tak:
- Uodpornić się na kwiki i niech żrą siano!
Macie pojęcie!
A komu w końcu przeszkadza, że Tola tyle waży. Wskakuje na półki, zeskakuje z nich, a jak ją ganiam (w końcu facet jestem, czasem muszę) to ucieka bardzo szybko i zręcznie. To ja nie rozumiem. Futerko ma piękne, pachnie ślicznie, dziewczyna jak marzenie i ostatnio mniej mnie dziabie.
Mam do niej tylko jedną pretensję - po co łazi do tego młodego pogadać? Czy jego siano lepsze? Co najmniej raz dziennie muszę ją przywoływać do porządku, bo łazi, gdzie nie trzeba.
Mam tylko nadzieję, ze z tego odchudzania charakter się jej nie zmieni na gorsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz