Akcja: Nie kradnij zdjęć!


sobota, 19 lutego 2011

Jestem wielkim samcem!

To opowiem.
Zapiszczał ten ohydny piskacz w przedpokoju. My warczymy wtedy, żeby ostrzec, bo taki głos to musi być coś bardzo niebezpiecznego. Ona zawsze biegnie i coś do niego mówi, a potem zwykle przychodzi jakiś Duży. No i wczoraj przyszedł jakiś Bardzo Duży, tośmy się schowali na wszelki wypadek.
On usiadł, i gadali do siebie, a potem wziął Arniego, a ten młody głupek siedział u niego na kolanach i mruczał i mówił, że mu się bardzo podoba, jak go głaszczą.
Czułem, że się dzieje coś dziwnego.
Nasza pokazywała temu Dużemu nasze jedzenie i siano i nasze gospodarstwo. Potem wzięła transporter, włożyła do niego Arniego i poszli sobie wszyscy. Wróciła sama.
Sprzątnęła jego klatkę, a my poszliśmy sprawdzić, czy naprawdę już nie ma tego świnia, który zostawiał nam swój wredny zapach wszędzie naokoło, a do gryzienia był pierwszy, nawet Tolę ugryzł.
Nie było go rzeczywiście, więc przeszedłem się parę razy po jego zapachu i zostawiłem swój. Po raz pierwszy od dawna poszedłem spać bez obawy, ze inny samiec wlezie i zabierze mi moje miejsce!
Nasza wieczorem opowiadała telefonowi, że to się nazywa adopcja: ten Duży podpisał umowę, że się będzie Arnim opiekował, więc teraz będzie mieszkał z nim i z jego Tolą. To coś takiego, jak to, co się zdarzyło mojej Toli - przywieźli ją skądś, zamieszkała z nami i mówiła mi, że tam było okropnie, strasznie dużo świnek, a mało jedzenia.

Dzisiaj od rana za to bardzo miło - cisza, spokój, nikt nie wrzeszczy i nie wymyśla obelżywie, nic nie śmierdzi innym samcem, żadne obce boby mi się pod nosem nie walają. Wyspaliśmy się, a po południu zrobiłem trochę porządku, żeby Tola sobie nie wyobrażała za wiele. Nawet jej się podobało, nie powiem, nie powiem... Swoją drogą, jak ona pięknie pachnie...

Najgorsze, że dostajemy teraz dużo mniej jedzenia, niby siano jest bardzo smaczne, ale to jednak siano i siano. Jak jestem głodny, to się złoszczę. Pomyślę, może zacznę gryżć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz