Akcja: Nie kradnij zdjęć!


środa, 8 września 2010

Tola przyjechała!

To było dwa dni temu wieczorem: poszedłem sobie już spać w dziurę za kanapą - po cichu, bo ONA tego nie znosi - a tu zabrzęczał domofon. Zawarczałem i ostrzegłem wszystkich! MOJA otworzyła drzwi, ktoś przyszedł, zrobiło się zamieszanie, posłyszałem, że jakieś świnki gadały, więc wylazłem, ale nic mi się nie udało zobaczyć. Tylko było: "Tola to, Tola tamto..." Potem te ludzie sobie poszły i wszystko było normalnie.
Wczoraj MOJA postawiła obok mojego podwórka klatkę, w której ktoś mieszkał. Poszedłem obwąchać - klatka i pudełko pachniały Zającem, to mi się nie podobało, ale to nie on wrócił - świnka w środku pokazała nos i pachniała tak dziwnie - jak kiedyś Gryzmoł, zanim zniknął. Też mi się nie podobało. W dodatku ta świnka nic nie chciała powiedzieć, dała się obwąchać i zaraz uciekła, tylko popiskiwała "Kto tu, kto tu?"
Ale dzisiaj! Zupełnie inaczej.
Rano przyszła pora na czyszczenie podwórka i klatki, bo nabobczyło się trochę, no co zrobić, staram się chodzić do kącika i zwykle zdążam, ale czasem się zapomni, a poza tym zdrowe bobki to się tak produkują, że sam nie wiem kiedy wylecą i ...
Ale MOJA się zabrała najpierw do sprzątania u tej małej - mówi do niej Tola. Postawiła górę klatki, ale nie zamknęła, a mała - smyk i wyszła - prosto na mnie!
Słuchajcie, to jest prawdziwa DZIEWCZYNA! mała, to mała, trochę kudłata, ale prawdziwa i bardzo, bardzo mi się spodobała! I tak zgrabnie kręciła tyłeczkiem, jak przede mną uciekała i tak ładnie pokwikiwała, i już już bym ją poprosił o wzięcie mnie pod uwagę w jej planach matrymonialnych, kiedy MOJA skończyła sprzątanie i zamknęła ją w klatce. Ale teraz to ja nie popuszczę, o nie. Siedzę od tej pory i stale ją zgaduję, bo to ja nie wiem, że kot powinien być łowny, a chłop mowny? Mam z jednej strony poduszkę, a z drugiej dywan, więc mi wygodnie, a nawet czasem pokazuję młodej, że jak się przypnę, to ją z tego zamknięcia wygryzę! Wiem, że nie, ale trzeba się pokazać. A ona na razie taka jest delikatna, wstydliwa, chyba z prowincji biedactwo, nie wie co się nadaje do jedzenia, a co nie, patrzy na te pyszne granulki i tylko ledwie skubnie i mówi, że niedobre. Tylko trawę je, jabłko, marchewkę, siano i sucha bułkę i skórę z arbuza. Głuptas mały. Bym jej pokazał prawdziwe jedzenie, ale MOJA mówi, że ona chorowała i jeszcze nie można jej wypuścić, bobym ją zamęczył swoimi pieszczotami. Też. Jakby pieszczotami można było kogoś zamęczyć. I to ja - taki delikatny chłopak, jak puszek.
Ale dobrze, poczekam, pogadamy przez kratki.
Sami zobaczcie, jaka ładna kosmata panna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz