Akcja: Nie kradnij zdjęć!


czwartek, 28 marca 2013

No i co z tą wiosną?

Wiosny nie ma, zimno i zimno, coś mi mówi w środku, że to już pora na wiosenne seksy (całkiem inne niż seksy zimowe), a tu nic, wiatr zimny, zza okna pachnie mrozem kiedy Duża wietrzy. 

Młode, których była gromada, pojechały sobie w końcu, Pablo też pojechał, zostały tylko gerbile. No i któregoś dnia Duża posłuchała, jak Tola rano sapie i zabrała ją do tej pani od czyszczenia uszu i innych takich. Potem okropnie wydziwiała i opowiadała, jak to się idzie do doktora z katarem, a wychodzi ze skierowaniem na operację. Bo Toli urosło coś na tarczycy, torba jakaś? i trzeba było jej wyciąć tę torbę. Oj, ja nieszczęśliwy! Przez tydzień i dłużej Tolunia moja słodka siedziała w klatce-izolatce i w ogóle nie była zainteresowana. Niczym. Nie miała apetytu, nie chciało jej się do mnie gadać, ani ze mną biegać, kiedy wychodziła na spacer. Nic, kompletnie.
Wreszcie dzisiaj pojechaliśmy oboje w naszym pudle do Dużej od Czyszczenia Uszu. Najpierw zajęła się  Tolą, wyjęła jej szwy na szyjce, bo już zagojone pięknie, a potem wzięła się za mnie. Oczyściła, przycięła przejrzała, przetarła. Byłem taki wściekły, że nie macie pojęcia! Nie ugryzłem jej tylko dlatego, że zapomniałem, że mogę.

No i czekamy na trawę, a trawy nie ma i nie ma. Już prawie nie pamiętam, jak pachnie i smakuje. Trochę gałązek dostaliśmy do ogryzania i tyle. Wiosna! Co jest! Przychodzić mi tutaj prędko!