Tylko nie mówcie Toli, bo to takie zakochanie na odległość, i tak nic z tego nie będzie, ale sami zobaczcie
Jakaż ona piękna z tą bielą! Oczy różowe, cudne! I
te dzieci wcale by mi nie przeszkadzały, chłopaka bym pogonił, a dziewczynka, hmmm, też by się przydała w stadzie...
Ciekawe, u nas znowu się pojawiły jakieś świństwa, hałasowali jak dzikusy, śmierdzieli jakoś dziwnie, zestrachane toto, tylko tupoty i piski, jakby przyjechały myszy, a nie świnki.
Nie chciało mi się tam do nich chodzić i Toli tez zabroniłem, teraz jeszcze jeden został, ale nie wychodzi, podobno ma chore oko...
Przywiózł ich taki człowiek, co grubo gada z inną Panią i mówili jakieś okropne rzeczy, że znowu ktoś źle traktował świnki. Jakbym był człowiekiem, tobym zrobił z tym wreszcie porządek, ale nie powiem, oni w tym stowarzyszeniu też się starają zupełnie nieźle, w końcu Tola tez mi opowiadała, jak u nich było w Bystrej i Arni opowiadał (jak się nie wściekał hihihi ) jak było w mini-zoo.
Więc powiedzcie im, że ich popieram, a moje poparcie to jest coś!
niedziela, 23 października 2011
poniedziałek, 17 października 2011
Nuuuudno
Nuuudno, zimno na dworze, trawa coraz mniej smaczna, spać się chce.
Dostaliśmy nowy domek, bardzo smaczny, bardzo! I bardzo głośno się go chrupie, mówię wam, kapitalnie, mina Naszej Pańci bezcenna! - nad ranem, kiedy się zrywa, żeby zobaczyć co ją obudziło, mamrocze coś co brzmi jak: "mmmm, cicho, cholery!", gasi światło i bęc, pada i zasypia...
W zeszłym tygodniu dostaliśmy całą górę mięty, bo skrzynki wyjechały na klatkę schodową, zielska nie ma, znowu cykoria i cykoria.
Tola zrobiła się śpiochem, jak zaśnie, to przegapia smakołyki, ale jak się dorwie do trawy, to nie mam szans.
No nuuudno.
Szary z Rudym biegają pojedynczo, nie lubię ich, więc do nich nie chodzę, jak będą chcieli, to sami przyjdą.
Dostaliśmy nowy domek, bardzo smaczny, bardzo! I bardzo głośno się go chrupie, mówię wam, kapitalnie, mina Naszej Pańci bezcenna! - nad ranem, kiedy się zrywa, żeby zobaczyć co ją obudziło, mamrocze coś co brzmi jak: "mmmm, cicho, cholery!", gasi światło i bęc, pada i zasypia...
W zeszłym tygodniu dostaliśmy całą górę mięty, bo skrzynki wyjechały na klatkę schodową, zielska nie ma, znowu cykoria i cykoria.
Tola zrobiła się śpiochem, jak zaśnie, to przegapia smakołyki, ale jak się dorwie do trawy, to nie mam szans.
No nuuudno.
Szary z Rudym biegają pojedynczo, nie lubię ich, więc do nich nie chodzę, jak będą chcieli, to sami przyjdą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)