Akcja: Nie kradnij zdjęć!


sobota, 2 lutego 2013

Takie tłumy, że nie mogę!

 Klaudiusz pojechał. Naprawdę pojechał do nowego domu, a już się poznaliśmy 


i nawet myślałem, że będzie mógł z nami mieszkać, ale Tola powiedziała, że w życiu, nikogo więcej nie wpuści. I pobiła biedaka nawet trochę. 
Ale znalazła się taka Duża (mniejsza od naszej), która go wzięła ze sobą i podobno zamieszkał z innym kosmatym i nawet są razem szczęśliwi.  On się nazywa Dolores, ten drugi i tu jest zdjęcie pożyczone od tej ich Mniejszej Dużej. Jak się ładnie uśmiechnę po świńsku, to może pozwoli?


Ale przedtem Nasza się rozchorowała, strasznie kasłała i leżała w łóżku, normalnie jak nie ona. I którejś niedzieli ja też zacząłem kasłać. Zapakowała mnie do pudła i zawiozła do doktora, już ja wiem, że z tego nigdy nic dobrego nie wychodzi. No i rzeczywiście - podobno miałem zapalenie oskrzeli, zaraziła mnie! - ale to na pewno było  specjalnie, żeby mi zrobić zastrzyki! Auuuuuu! To skandal, żeby własna Duża robiła mi zastrzyki! Bo jak robi jakimś obcym, co mi się pod nogami plączą, to ich problem. Ale mnie!? W moją cudną różową skórkę? No i jeszcze potem byliśmy u doktora znowu, żeby nas obejrzała ta miła pani i nie dość, że obejrzała, to jeszcze oczyściła mi uszy! Skandalicznie po prostu dokładnie. Jakbym tam miał coś ciekawego, też!

No i ledwie znikła klatka Klaudiusza, już z balkonu przyjechała nowa - ta duża. A do niej tego samego dnia - trzy tygodnie temu - przybyli najpierw rudo-biały Pablo, a potem wrócił czarno-biały Pedro. 

Słyszę czasami jak się ganiają, bo nie bardzo się lubią, ale to jeszcze byłoby do zniesienia, gdyby nie następni lokatorzy. O dwóch gerbilach nie wspomnę, bo mi nie przeszkadzają w ogóle, czasami tylko potupią trochę po nocy, ale znowu od dwóch dni jest jakiś potworny tłum wystraszonych smarkaczy. Nic to się nie potrafi zachować, w ogóle, tylko siedzą pod kocem, a jak wylezą, to się ganiają. I jedzą, jedzą, jedzą, jedzą, jedzą... O, to oni:





Moja mówiła dzisiaj, że ma znowu dziewięć świnek. Nie mam tylu pazurków do liczenia u przednich łapek! No chyba, że dodam jeszcze jeden pazurek z tylnej. Wtedy rzeczywiście, może się doliczę? No to idziemy chrupać siano.


Ale tak sobie myślę, że chyba zacznę zapisywać to całe towarzystwo, które u nas bywa, bo to zupełnie nie do policzenia.